Puma Ignite Limitless – wielkie zaskoczenie.
Na początek trochę historii.
W 1973 kontowersyjny koszykarz Walt „CLYDE” Frazier zgłosił się do Pumy z prośbą o zaprojektowanie dla niego butów. Marka ze skaczącym kotem w logo szybko przekształciła swój flagowy model Suede, nieco zmniejszając jego wagę i poszerzając podeszwę dla lepszej stabilności. Niby nie ma w tym nic dziwnego, ale… no właśnie ale. Był to pierwsz but stworzony specjalnie dla koszykarza i dodatkowo sygnowany jego pseudonimem – Clyde.
Dzięki temu że Walt Frazier był osobą niezwykle kontrowersyjną, barwną i uchodząca za symbol stylu w tamtych czasach. Model Clyde szybko stał się ulubieńcem nie tylko koszykarzy, ale również wszystkich osób związanych z kulturą Hip-hop oraz breakdance. A puma Clyde, stała się jednym z najczęściej kupowanych butów wśród młodych ludzi.
I co dalej.
Konkurencja oczywiście nie spała i chociaż model Clyde jest znany po dzień dzisiejszy to bez wątpienia można stwierdzić, że w ostatnich latach o marce puma było dużo ciszej niż o nike czy adidasie.
W latach 90’s pojawił się kosmiczny but bez sznurówek o nazwie DISC, przy którym mamy wrażenie że Puma wyprzedziła swoje czasy. A jego największa popularność przypada na obecne czasy.
Mamy to.
Nie przedłużając dłużej tej ckliwej historii, wróćmy do bohatera dzisiejszego wpisu jakim bez wątpienia jest Ignite Limitless. Tak jak nike ma swojego Racer’a z systemem Air, adidas ultra boosty tak właśnie Puma ma Ignite Limitless.
W ogromnej modzie panującej na biegówki model ten odnajduje się świetnie. Śródpodeszwa z pianki Eva została wzbogacona o system Ignite – dający bardzo duży komfort podczas, chodzenia, biegania czy całodniowych wycieczek. Natomiast kryształowe poduszki na podeszwie z gumy zapewniają pełny kontakt z podłożem i przyczepność bez przechyłów.
O stabilizację i dobre dopasowanie dba pasek na przodzie buta z dużym logo marki, stworzony z czterokierunkowego streczu o nazwie Ariapren.
Bez wątpienia Puma stara się jak może przebić do elity sneakersowego światka. Świadczyć o tym może chociażby fakt, że sam The Weekend upodobał sobie ten model. Na pewno na plus jest to że nie jest to próba unowocześnienia kolejnego retro, a sam but wygląda bardzo nowocześnie, świeżo i rozpoznawalnie.
Ale samą ocene czy warto zostawiamy Wam.